21 marca 2017 – to już rok…

Czy to nie dziś jest ten dzień, w którym wszystko do życia się budzi?
– – –
Właśnie dziś odeszła Pysia… choć już kilka lat z nią nie mieszkałam, to nieustannie obsypywała mnie ogromem radości i miłości za każdym razem gdy mnie widziała. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym przyjechała do mnie w… kieszeni polarowej kurtki; naszych wspólnych spacerów i zabaw.
Kudłaty kłębek o silnym charakterze, który pozostawił po sobie ogromną pustkę i masę wspaniałych wspomnień.
Dziękuję Ci Piesku za tych 12 lat i jeśli jest jakieś „tam” to na pewno jeszcze się zobaczymy… ostrzygę Cię, wykąpię i wyszczotkuję, Ty jak zwykle będziesz mi przekornie uciekać, a potem dam Ci cukierka w papierku i pobawimy się skarpetką…
To tak jak nasze wyjścia na zakupy, kiedy czekałaś pod sklepem  patrząc z niecierpliwością na drzwi, oczekując mojego powrotu… a ja byłam z Ciebie taka dumna!

Wszystko będzie dobrze… z pewnością już nie musisz bać się burz… i w ogóle niczego się nie bój.

PS. Szukaj Stefana…

2 myśli w temacie “21 marca 2017 – to już rok…

Dodaj komentarz